Gdzie szukać przyczyny takiej nadwagi? Nie, to nie gen otyłości. Zresztą Katarzyna była szczupłym i aktywnym dzieckiem.
- Winowajcą byłam ja. Moja miłość do jedzenia. Głównie do słodyczy, ale fast foodami też nie gardziłam. Co gorsza śmieciowe, przetworzone jedzenie fatalnie odbijało się na mojej cerze – wyznaje leszczynianka.
Na co dzień Kasia prowadzi ranczo, jest instruktorką jazdy konnej.
- W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że nie mam sił oporządzić koni bez zadyszki. Co gorsza, na jednym ze zdjęć, moja noga była masywniejsza niż końska! Jeszcze gorzej poczułam się, gdy pojechaliśmy z mężem w góry. Wracaliśmy ze sklepu oddalonego o 300 metrów, pod górkę oczywiście. Kiedy weszłam do domku poczułam się bardzo zmęczona. To mnie przeraziło – wspomina.
Kilka dodatkowych kilogramów złapała rzucając po raz pierwszy palenie, bo jadła wówczas bezwiednie i bez ograniczeń. Za drugim razem, zrywając z nałogiem, była już rozważniejsza i nie biegła za każdym razem do lodówki, gdy zatęskniła za dymkiem.
- Byłam bardziej zdyscyplinowana, bo miałam cel. Chciałam zajść w ciążę – zdradza Kasia.
Udało się i trzy lata temu urodziła synka. Trzy tygodnie po porodzie, w jeden z listopadowych poranków podjęła decyzję, że nadszedł czas, by zawalczyć o siebie.
- Zaczęłam od spacerów z wózkiem. Synek spał wyłącznie w wózku, więc nie miałam większego wyboru jak pokonywać codziennie 7, 8 kilometrów – śmieje się Katarzyna.
Z czasem zaczęła się rozglądać za zajęciami dla aktywnych mam. Jedna z leszczyńskich siłowni miała taką ofertę.
- Zajęcia były świetne, ale sprawdziły się do czasu, aż synek skończył rok i zaczął chodzić. Wtedy zaczął penetrować całą salę, co mnie stresowało – przyznaje Kasia.
Dzięki spacerom i zajęciom dla aktywnych mam udało się jej zrzucić osiem kilogramów.
- Potem synek poszedł do żłobka i rytm dnia nam się zmienił. Musiałam szukać czegoś innego – mówi.
Tuż przed wybuchem pandemii, na początku 2020 roku Kasia trafiła na zajęcia do Anny Szabel. Raz zdążyła pójść na trampoliny i ….rząd wprowadził obostrzenia.
- Byłam rozczarowana! Nie chciałam jednak odpuścić i zapisałam się na zajęcia fitness on – line, które w czasie pandemii wprowadziła Ania. Trenowałam z synkiem. To był naturalny ciężar o wadze 15 kilogramów – uśmiecha się Kasia. - Potem dodatkowo zaczęłam biegać.
Każdego dnia walczyła o siebie i walczyła z pokusami. Dziś z dumą może zaprezentować zdrowe, jędrne i umięśnione ciało. Waży 69 kilogramów.
- Owszem, nadal zdarzają mi się grzeszki, ale nie daję się ponieść rozpuście całkowicie. Mówię sobie: „Nie jedz, bo będziesz żałować” i przychodzi opamiętanie – zdradza Kasia.
Dziś nie wyobraża sobie nie pójść na trening. Aktualnie ćwiczy trzy razy w tygodniu.
- Latem były to cztery treningi, bo Ania prowadziła niedzielny fitness na schodach – tłumaczy leszczynianka.
Bywa, że osoby z nadwagą, nie podejmują walki o sobie, bo żyją w błędnym przekonaniu, że szczupli „męczą się całe życie na diecie” i „katują się ćwiczeniami”. Tymczasem osoby fit nie męczą się na specjalnej diecie lecz zmieniają styl życia na zdrowy. Jedzą o właściwych porach zwracając uwagę na wielkość porcji oraz mikro i makro składniki. Zdrowe, nieprzetworzone jedzenie jest smaczne i nie uzależnia jak cukier w słodyczach czy tłuszcz w fast foodach.
- Gotowanie zdrowych posiłków wbrew pozorom nie jest czasochłonne – zapewnia Kasia.
Po zdrowych posiłkach człowiek nie jest ociężały i chce mu się pójść poćwiczyć. A co dają ćwiczenia? Zmęczenie i owszem, ale przede wszystkim wyrzut hormonów szczęścia. Energię i poczucie satysfakcji, że się tego dokonało. Dotlenione ciało i mięśnie są wdzięczne, że mogło popracować. Piękne ciało jest efektem ubocznym.
- Moim stylem życia zaraziłam też męża. Pamiętam, że oglądaliśmy razem film leżąc na kanapie. W pewnym momencie małżonek spojrzał na mnie i powiedział z zachwytem, że mój brzuch to same mięśnie. I sam zaczął dbać o sobie. Dotychczas to on motywował mnie, teraz motywujemy się wzajemnie, bo razem ćwiczy – cieszy się K. Lutomska.
Katarzyna Lutomska jest motywacją dla wielu kobiet. Kiedy niedawno w mediach społecznościowych dodała post, w którym opisała swoją przemianę, dała im paliwo do zmian.
- Wystarczy chcieć. I wtedy człowiek nie szuka wymówek. Bywa, że pracuję do godziny 22.00. Mam siedem koni do oporządzenia i dwie kozy. Jestem mamą, żoną i prowadzę dom. Ćwiczę, biegam i jeżdżę na rolkach. Wystarczy dobrze się zorganizować, a nie szukać wymówek. Przy okazji chciałam podziękować mojemu mężowi, który dzielił ze mną wszystkie obowiązki, dzięki czemu mogłam o siebie zadbać – podkreśla Kasia.
![od 7 lat](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.224.0/images/video_restrictions/7.webp)
Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?