Pani Elżbieta była mamą czwórki własnych, dorosłych już dzieci i „przyszywaną mamą” dziesiątek dzieci, które wychowała jako rodzina zastępcza. Była też cudowną babcią dla swoich wnucząt.
Jej historia jest wzruszająca i pokazuje jak wielkie serce miała ta wyjątkowa kobieta. Empatyczna, szczera, radosna i serdeczna. Pełna miłości. Tak zapamiętają ją wszyscy, którzy spotkali ją na swojej drodze.
Zastępczą mamą została w dojrzałym wieku. O wszystkim zadecydował pobyt na porodówce. Kiedy tuż przed czterdziestką rodziła swoje trzecie dziecko, na szpitalnej porodówce wybuchła afera. Młoda matka porzuciła niemowlę i uciekła ze szpitala. Niemowlę spędziło w lecznicy pół roku. Jego płacz, myśl o tym, że pozbawione zostało matczynego ciepła, na zawsze zapadło pani Elżbiecie w pamięć.
Po powrocie ze szpitala, mimo że cieszyła się macierzyństwem, wciąż myślała o tamtej dziewczynce. Niebawem po raz czwarty została mamą, a kiedy jej synek miał 1,5 roku podjęli z mężem decyzję, że zostaną rodziną zastępczą dla noworodków, niemowląt i małych dzieci.
Kilka miesięcy później, po ukończeniu specjalistycznego szkolenia, pod skrzydła pani Banaszak i jej męża Wiesława trafił pięciomiesięczny chłopczyk. Od tamtej chwili w ich domu w Grodzisku mieszkało wiele dzieci. Dostały tu mnóstwo miłości. Zrozumieniu. Szacunku. Te, które już opuściły rodziców zastępczych regularnie wracały w odwiedziny, czasem już własnymi dziećmi.
W lutym 2011 r. państwo Banaszak przyjęli pod swoje skrzydła Julkę, dziewczynkę z zespołem Downa. Malutka była wówczas niemowlakiem. Wraz z mężem dali jej wszystko, co możliwie. I nie chodzi tu o sprawy materialne lecz o miłość i poczucie bezpieczeństwa. Wiarę, że z każdym dniem będzie jej lepiej na świecie. Na ich oczach stawiała pierwsze kroczki, a kiego zaczęła do nich mówić „mama Ela” i „tata Wiesiu” nie protestowali. Bo dobro i wiara zawsze były w rodzinie Banaszaków wartością nadrzędną.
- Ela swoim ciepłem przyciągała każdego. Dobra, życzliwa, znająca potrzeby dzieci, w pełni oddana opiece i trosce nad nimi. Poświęciła się wychowaniu Julki chorej na zespół Downa .Julia nie mogłaby u niej długo przebywać, gdyż Banaszakowie byli na początku pogotowiem. Co zrobili? Aby nie oddać Julki do innej rodziny, przekształcili się w rodzinę zastępczą. Ela była kobietą o wielkim sercu, każdy lubił z nią przebywać – wspomina Beata Budzyńska z Rydzyny, która również prowadzi rodziną zastępczą.
Elżbieta Banaszak zmarła 21 grudnia br. To wielka strata dla wszystkich, którzy ją znali.
- Z wielkim bólem i smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Elżbiety Banaszak. Była wspaniałą postacią w środowisku pieczy zastępczej w powiecie leszczyńskim (…) Dała się poznać jako wspaniała, ciepła Osoba, wrażliwa na potrzeby drugiego człowieka. Na zawsze pozostanie w naszej pamięci – czytamy stronie Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Lesznie.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?