Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzieci i młodzież z Leszna mają problem z wagą. Winowajcą jest zdalne nauczanie

Karolina Bodzińska
Karolina Bodzińska
po lewej: kwanchai Chai-udom/123 RF/ po prawej arch. K. Markowskiej
Jeszcze do niedawna, bo przed pandemią koronawirusa, dzieci stanowiły zaledwie 10 procent pacjentów wśród osób zgłaszających się po pomoc do Kingi Markowskiej, dietetyczki z Leszna. Dziś dzieci i młodzież stanowią 30 – 40%. Sytuacja wśród najmłodszych leszczyniaków jest naprawdę alarmująca.

Pandemia koronawirusa i związane z tym lekcje on – line dały się wszystkim we znaki. Dzieci i młodzież okupili tę sytuację zniżką formy psychicznej i fizycznej. Waga wielu z nich poszybowała niebezpiecznie w górę.

- Rekordzista, który się do mnie zgłosił to czternastolatek ważący 125 kilogramów. Owszem, chłopiec przed pandemią nie był szczupły, miał już nadwagę, ale pandemia przyczyniła się do otyłości. W ciągu roku zamknięcia przytył blisko 20 kilogramów – mówi Kinga Markowska.

Dlaczego dzieci podczas lekcji on – line tak się roztyły? Okazuje się, że problem z wagą mają głównie te, które przed pandemią nie miały wyrobionych dobrych nawyków żywieniowych.

- W normalnym trybie życia owszem, popełniały grzeszki, ale jednocześnie miały wysiłek fizyczny: szły piechotą do szkoły, piechotą wracały, miały lekcje wychowania fizycznego, a popołudniami ganiały po podwórku lub szły na zajęcia dodatkowe. Żywiły się bardziej racjonalnie: rano śniadanie, do szkoły drugie śniadanie, a po powrocie obiad, podwieczorek i kolacja. Tymczasem podczas nauki zdalnej nie dość, że nie było ruchu, to jeszcze lodówka była pod ręką. Jadły, bo miały pod ręką, jadły z nudów lub stresu. Co gorsza jadły przed komputerem, w trakcie lekcji. A tymczasem jeśli nie skupiamy się na jedzeniu sygnał sytości o wiele wolniej dociera do mózgu. Zamiast wuefów był test z wiedzy na temat zasad siatkówki czy wypracowanie na temat piłki nożnej. Oczywiście byli też wuefiści, którzy starali się dyscyplinować swoich uczniów i zachęcać do aktywności. Osobiście znam takich, ale zdalny wuef to naprawdę ciężki temat – relacjonuje Kinga Markowska.

Nie da się ukryć, że kondycja fizyczna ma przełożenie na samopoczucie psychiczne. Podczas wizyty u leszczyńskiej dietetyczki wiele młodych osób potrafiło rozpłakać się z bezsilności. W takiej sytuacji K. Markowska prosiła rodziców o konsultację psychologiczną.

- Tym dzieciom i młodzieży tak wiele zabrano. Jedzenie stało się dla nich namiastką przyjemności – tłumaczy K. Markowska.

Na szczęście, jak zauważa dietetyczka, młodzi są zdeterminowani by walczyć z nadprogramowymi kilogramami. A jeśli im zależy zaczynają się pilnować i osiągają sukcesy.

- Wystarczy, że włączą aktywność fizyczną, a efekty są zauważalne. Najważniejsze jednak, by w całym procesie uczestniczyła rodzina, która powinna dziecko wspierać. Im młodsze dziecko, tym bardziej w procesie odchudzania, uzależnione jest od rodziców. W końcu to rodzice robią zakupy. Przy okazji apeluję do dziadków: nie rozpieszczajcie smakołykami swoich wnucząt walczących o zdrowie i lepszą sylwetkę. Tutaj wszyscy muszą grać do jednej bramki – podkreśla K. Markowska.

Dietetyczka stara się motywować swoich najmłodszych podopiecznych. Tłumaczy im, że kulinarna wpadka jest jak jedynka w szkole. Można ją poprawić. Nie załamywać się lecz nazajutrz wznowić walkę. Rzymu od razu nie zbudowano i słabości każdemu się zdarzają. Także dorosłym.

- Jeśli to ich pierwsze odchudzanie to podchodzą bardzo ambicjonalnie. Chcą szybkich efektów. Oprócz tego, że chcieliby schudnąć, to ich marzeniem jest taka waga, jak najchudszej koleżanki. Wpadają w skrajności. A ja tłumaczę, że tak się nie da. Trzeba czasu i konsekwencji. Etapami, bo najgorsze to narzucić sobie nierealny cel – mówi Markowska.

Z kolei zadaniem rodziców jest dbałość o komfort dziecka w gościach, u ciotek i babć. Powinni przerwać w odpowiednim momencie namowy bliskich do zjedzenia przez dziecko dokładek i słodkości.

A jak wygląda układanie diety u dzieci?

- Ciężko, bo wiele dzieci najchętniej wykluczyłoby 90 procent zaproponowanych przeze mnie produktów: warzyw, owoców i produktów pełnoziarnistych. Wtedy trzeba pertraktować i proponuję np. blendowanie warzyw i robienie z nich zupy krem. Najtrudniej jest w sytuacji, gdy na odchudzaniu bardziej zależy rodzicom niż dziecku, ale nawet wtedy można osiągnąć sukces. Mam nadzieję, że już teraz wszystko wróci do normalności i od nowego roku szkolnego nauka on – line będzie tylko przykrym wspomnieniem – podsumowuje dietetyczka.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto