Paulina Janowicz jest znana mieszkańcom Leszna przede wszystkim jako założycielka i prezeska fundacji Ola, którą powołała do życia po śmierci swojej córeczki. Od wielu lat jest także konsultantką terapii konopnej.
- W okresie pandemii ludzie zaczęli bardziej interesować się zdrowiem i odpornością. W moim punkcie konsultacyjnym padało wiele pytań na ten temat, a moja wiedza nie była wystarczająca. Nie chciałam odprawiać ich z kwitkiem i postanowiłam pójść na kurs naturoterapii – mówi Paulina Janowicz.
Idąc za ciosem zapisała się na półtoraroczny kurs w Instytucie Zielarstwa Polskiego i Terapii Naturalnych w Warszawie.
- Oczy mi się otworzyły na to, ile naturalnego dobra nas otacza. Nasza medycyna nie ma podejścia holistycznego. Ludzie od lekarzy nie dowiadują się, jak i czym się suplementować i jakich witam szukać w danych produktach. Idziemy po tabletki, bo tak łatwiej i szybciej, a tymczasem naturalne terapie, choć długofalowe, przynoszą świetne efekty bez skutków ubocznych – mówi Paulina Janowicz.
Zajęcia teoretyczne obejmowały szeroką tematykę od ziół, poprzez jakość snu, na ajurwedzie kończąc. Te praktyczne odbywały się w lesie, gdzie kursanci poznawali różne zioła i ich zastosowania.
- Poruszono m.in. temat produktów, które uchodzą za prozdrowotne, a tymczasem wcale nie mają tak fantastycznych właściwości, o jakich powszechnie się mówi. Przykładem jest herbata z melisy. Susz nie ma ma właściwości uspokajających, bo w procesie produkcyjnym je traci. Żeby melisa uspokajała należy zaparzać świeże liście – zdradza leszczynianka.
Podczas kursu wiele uwagi poświęcono także jakości snu.
- Od kiepskiego snu zaczyna się wiele kłopotów zdrowotnych – mówi P. Janowicz.
Kiedyś kobiety były zespolone z naturą, a wiedzą o dobroczynnym działaniu ziół przekazywano sobie z pokolenia na pokolenie. Dziś, w świecie technologii, zabijamy w sobie tę cząstkę „czarownicy”.
- Na szczęście tendencje powoli się odwracają, bo nie dość, że w kursie uczestniczyli także panowie, to byli tam lekarze, co budzi nadzieję na przyszłość – podkreśla P. Janowicz.
Leki - jak mówi leszczynianka - leżą pod naszymi stopami. Znajdziemy je w przydomowych ogródkach i w pobliskim lesie.
- Przykładem jest choćby zwykła jemioła, której wszędzie pełno. Niewiele osób wie, że obniża ciśnienie. A wiśnie? Zawierają naturalną melatoninę i będą doskonale wpływać na sen. Sporo dowiedziałam się także na temat wody. Powinniśmy spożywać ją na siedząco, raczej ciepłą niż zimną, najlepiej z miedzianego naczynie. A seks i jedzenie w kontekście zdrowia? O tym też można opowiadać w nieskończoność – uśmiecha się P. Janowicz.
Leszczyńska naturoterapeutka nie zamierza na tym poprzestać i już planuje zdobyć certyfikat ze stawiania baniek.
- Kiedyś tak właśnie leczyli nas rodzice. Dlaczego od tego odeszliśmy? - pyta retorycznie Paulina Janowicz.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?