MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Leszno. Szpital się broni: karetki są - codziennie cztery. Dlaczego nie zawsze docierają do wezwań?

Michał Wiśniewski
Michał Wiśniewski
Po serii przypadków w Lesznie, gdzie pomocy poszkodowanym udzielali strażacy, a pogotowie zjawiało się później albo wcale – leszczyński szpital zabiera głos. - Karetki są w dyspozycji, choć system jest skrajnie obciążony – mówi Tomasz Karmiński, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie.

Po naszych informacjach o zdarzeniach z ostatnich tygodni i dni, gdzie do dziecka z zatrzymaniem krążenia z resuscytacją ruszyli strażacy, a po wypadku drogowym pod Rydzyną matkę z dzieckiem do szpitala wieziono prywatnym autem (w eskorcie strażaków), głos zabiera leszczyński szpital.

Karetki w Lesznie są – zapewnia dyrekcja. Dlaczego nie docierają?

Dyrektor szpitala Tomasz Karmiński nie zgadza się z tezą, że karetki w Lesznie nie zjawiają się tam, gdzie powinny i jeszcze rok temu zjawiały się jako pierwsze, albo równo ze strażą.

W przypadku zgłoszenia w sprawie 13-latka karetka została zadysponowana. Z Kąkolewa – mówi Tomasz Karmiński, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie. Na cztery karetki, które codziennie obsługują Leszno, dwie były zajęte, a dwie -wolne.

Problem w tym, że z tych czterech karetek tylko dwie dysponowane są z Leszna. Kolejne jadą z podstacji we Włoszakowicach i Kąkolewie. Do Leszna mają kolejno 20 i 10 kilometrów. Do wezwania od rodziców 13-latka z ul. 17 Stycznia skierowano, jak się dowiadujemy, zespół z Kąkolewa. Szybciej na miejscu byli jednak strażacy i to oni podjęli akcję z aparaturą AEG. Dojazd z Okrężnej zajął im mniej czasu niż karetce z podstacji w Kąkolewie.

- Karetka dotarła po 9 minutach od zgłoszenia. Dwie karetki leszczyńskie były u pacjentów. Dyspozytor z Konina zadysponował karetkę, która miała najkrótszy czas dojazdu – zapewnia Tomasz Karmiński.

NIE ŻYJE 13 -LATEK Z LESZNA, DO AKCJI RATUNKOWEJ WYSŁANO STRAŻAKÓW

Leszno. Zmarł 13-letni chłopiec, a mężczyzna z udarem w szp...

Wypadek bez karetki w Rydzynie. Szpital mówi: karetkę odwołano

We wtorek wieczorem na drodze 309 w Rydzynie zderzył się lexus i ciągnik rolniczy. W osobówce była matka z dwójką dzieci. Nie sprowadzono na miejsce karetki. Kobietę z dzieckiem wieziono prywatnym samochodem pod eskortą strażaków na SOR.

Decyzje podejmują dyspozytorzy z Konina. Jeżeli strażacy w trakcie akcji mówią mu że na dany moment ogarniają sytuację na miejscu i zespół ZRM nie jest potrzebny, to taki zespół jest cofany. Nie dostaje on już jedna informacji o powodach cofnięcia – tłumaczy Tomasz Karmiński.

Karetki kiedyś docierały do potrzebujących w Lesznie błyskawicznie, teraz są problemy

Dyrekcja szpitala w Lesznie tłumaczy, że obciążenie systemu ratownictwa medycznego wynika wprost z sytuacji epidemicznej i jej skutków - ustaw, które wprowadzono przy okazji Covid19.

System ucierpiał z całą pewnością. Uznano za zgodne z prawem nie przyjmowanie pacjentów przez lekarzy rodzinnych. Wiele przypadków realizowali lekarze rodzinni przy okazji wizyt domowych, bo takie także przecież przed pandemią prowadzili. Teraz ci pacjenci nierzadko wzywają do tego pogotowie, które z zasady służy do sytuacji nagłych, ratowania życia i zdrowia - mówi dyrektor Karmiński.

Jaskrawo widocznym, jak nigdy dotąd, problemem stał się też sygnalizowany przez szpitala kryzys kadrowy w służbie zdrowia. Wystarczy choroba kogoś z zespołów ratowniczych i cały grafik leży w gruzach.

Ile na co dzień karetek jest w Lesznie?

W systemie ratownictwa medycznego działają w Lesznie obecnie codziennie cztery karetki tak zwane systemowe – dysponowane przez Wielkopolskie Centrum Powiadamiana Ratunkowego w Koninie. To tam dodzwaniamy się wybierając numer 112.

Jedna z tych karetek zespół S, czyli z lekarzem na pokładzie. Trzy pozostałe jadą zgłoszeń z ratownikami medycznymi.

- Liczbę karetek i rozmieszczenie określa wojewoda. Tak ten system działa od 2006 roku. Oprócz tego, poza systemem szpital w Lesznie ma jeszcze jedną karetkę ,,covidową'' – tłumaczy Tomasz Karmiński.

Karetka ,,covidowa'' jeździ wyłącznie do pobrań wymazów. Każda z karetek systemowych, która pojawia się u chorego z covid19 musi być zabezpieczona. Zespół przebiera się w kombinezony, a po akcji musi dezynfekować pojazd. Zabiera to znacznie więcej czasu niż przed endemią, gdy zespół był gotowy do kolejnych działań niemal natychmiast.

Mamy też sytuacje, o których niewiele osób wie. Gdy pacjenci w kwarantannie poczują źle, nawet nie tak, że zagraża to ich życiu, ale nie mogą wyjść z domu, dzwonią po pogotowie. Zdarza się więc, że zespoły zajmują się przypadkami z dziedziny podstawowej opieki rodzinnej. Lekarze rodzinni tego przecież nie robią – mówi Karmiński.

Szpital przyznaje, że zespoły karetek często zderzają się z wybuchami złości pacjentów. - Obciążenie pracą jest u nich bardzo duże. Pacjenci, którzy przez długi czas nie mogą uzyskać pomocy lekarzy rodzinnych ,na widok pogotowia nierzadko nie mogą utrzymać nerwów na wodzy i odreagowują na ,,służbie zdrowia''. To są trudne sytuacje – przyznaje dyrektor szpitala w Lesznie.

Czytaj też STRAŻACY ZAMIAST POGOTOWIA W GRONOWIE, LĄDOWAŁ ŚMIGŁOWIEC LPR

Leszno. Helikopter LPR lądował w Gronowie. W mieszkaniu zasł...

Leszno. Śmigłowiec LPR wezwany na Zatorze. Lądował na boisku...

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto