Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wystąpił w ekstremalnym reality show. Dostał się do finału Ninja Warrior Polska

Natalia Kurpisz
Natalia Kurpisz
Marcin Kołoszuk wziął udział w programie Ninja Warrior Polska opartym na japońskim formacie Ninja Warrior, który powstał 22 lata temu. Marcin Kołoszuk na co dzień jest żołnierzem służącym w 4 pułku przeciwlotniczym w Lesznie. Choć pochodzi z Polanicy Zdrój, to od sześciu lat jest mieszkańcem tego miasta. Służbę pełni na stanowisku oficera sekcji wychowania fizycznego i sportu. Od wielu lat jest zawodnikiem biorącym udział w wielu dyscyplinach sportowych.

Marcin Kołoszuk wziął udział w programie Ninja Warrior Polska opartym na japońskim formacie Ninja Warrior, który powstał 22 lata temu. Marcin Kołoszuk na co dzień jest żołnierzem służącym w 4 pułku przeciwlotniczym w Lesznie. Choć pochodzi z Polanicy Zdrój, to od sześciu lat jest mieszkańcem tego miasta. Służbę pełni na stanowisku oficera sekcji wychowania fizycznego i sportu. Od wielu lat jest zawodnikiem biorącym udział w wielu dyscyplinach sportowych.

Mężczyzna jest pięciokrotnym mistrzem Wojska Polskiego w pokonywaniu Ośrodka Sprawności Fizycznej oraz trzykrotnym w pięcioboju wojskowym. Dwukrotnie został uznany za najsprawniejszego żołnierza WP. Natomiast od roku jest zawodnikiem biegów z przeszkodami, w których bierze udział wspólnie z teamem pod nazwą NEXTREME.

Leszczyniak wziął udział w programie typu reality show - Ninja Warrior Polska na antenie telewizji Polsat. Prowadzącą programu jest Aleksandra Szwed, a komentatorami Jerzy Mielewski i Łukasz „Juras” Jurkowski. Uczestnicy programu muszą przejść niezwykły tor przeszkód o długości 150 metrów. Został on wybudowany na ok. 5 tysiącach metrów kwadratowych w hali Areny Gliwice. Należy też zwrócić uwagę, że całość tworzą różnego rodzaju metalowe konstrukcje, łańcuchy czy kratownice. Kolejnym elementem toru są baseny z 430 tonami wody.

- Marzyłem, aby wziąć udział w tym programie. Choć telewizja to nie miejsce dla mnie, ale w końcu po delikatnej namowie żony zgłosiłem się do programu. Głównie dlatego, że lubię nowe wyzwania i chciałem się sprawdzić oraz przekonać na własnej skórze czy tor, który jest określany mianem najtrudniejszego w rzeczywistości taki jest – opowiada Marcin Kołoszuk.
Aby wygrać program i otrzymać tytuł polskiego Ninja Warrior oraz nagrodę w wysokości 150 tysięcy złotych należało pokonać 32 przeszkody w określonym czasie.

- Otrzymałem zaproszenie na casting, który przeszedłem pozytywnie i dostałem szansę zmierzenia się z nowym zadaniem. Przez wiele tygodni treningi były ułożone pod przeszkody, jakie mogły pojawiać się na torze. Pamiętam godziny spędzone na oglądaniu i analizowaniu przejść zawodników startujących w poprzednich edycjach. Nadszedł ten dzień, w którym miałem sprawdzić się jako ninja. Jednak po wyjściu na linię startu najcięższymi przeszkodami nie okazały się te znajdujące się na trasie. Główną przeszkodą tak, jak się spodziewałem był stres. Publiczność i kamery, ale przede wszystkim rodzina i znajomi, których nie chciałem zawieść, ponieważ to dla mnie tutaj przyjechali tyle kilometrów. No i na szczęście ich nie zawiodłem. Ukończyłem pierwszy etap – tor eliminacyjny składający się z sześciu przeszkód – wyznaje M. Kołoszuk.

Dodajmy, że całość podzielona jest na kilka etapów - torów o różnym stopniu trudności. Jakie wrażenia wyniósł z programu?

- Wśród uczestników było wielu dobrych zawodników świata biegów z przeszkodami, z którymi miałem przyjemność rywalizować. Tor pokonałem z najlepszym czasem odcinka. Okazało się, że umięśnione ciało nie daje przewagi. Moim zdaniem główną rolę odgrywają tutaj nie siła tylko wytrzymałość, zwinność, a przede wszystkim spryt i spokojna głowa skupiona na zadaniu - myślenie – zaznacza leszczyniak.

- Wcisnąłem grzybek, porozmawiałem z jurorami i do boksu. Pozostało oczekiwanie na następny start. Od tamtej pory było już „trochę” łatwiej jeżeli chodzi o stres. Kolejnym etapem był tor finałowy odcinka. Składał się z pięciu przeszkód. Ostatnia to komin, po którym trzeba się wspiąć, aby nacisnąć przycisk. Tor ukończyłem jako jedyny w odcinku tym samym dostając się do finału programu, który będzie w siódmym odcinku - mówi Marcin Kołoszuk.

Mężczyzna przyznaje, że była to jedna z lepszych przygód w jego życiu, którą na pewno jeszcze powtórzy.

- Myślę, że satysfakcję odczuwał każdy z uczestników programu niezależnie od etapu do jakiego udało mu się dotrzeć. Sam udział w programie, możliwość zmierzenia się z nowym wyzwaniem, był dla mnie wyjątkowym przeżycie. Do finału zakwalifikowali się najlepsi „ninja” w Polsce. Zwinni, silni, wytrzymali, mający na celu zwycięstwo. Na tym etapie nie chodziło o to, aby konkurować z innymi, a o to, żeby ukończyć wszystkie zadania stawiane przez organizatora – wspomina M. Kołoszuk.

- Przeszkody okazały się bardzo wymagające i żaden z uczestników nie dotarł na sam szczyt. Możliwe, że wielu widzów rozczarowało się tym faktem. Przed ekranem telewizora wygląda to mniej skomplikowanie niż jest w rzeczywistości. Jednak zapewniam, że to było nie lada wyzwanie dla każdego z finalistów. Każdy z nich robił to pierwszy raz, do tego widownia, kamera, strach przed porażką powodowały stres, który prowadził do błędów. Fakt, iż nikt z uczestników nie zdobył tytułu „Ninja Warrior” świadczy jedynie o poziomie trudności toru, ponieważ byli to najsprawniejsi ludzie w Polsce - wyjaśnia Kołoszuk.

Zmagania leszczyniaka zakończyły się na przedostatniej przeszkodzie pierwszej części finału. Pomimo przeanalizowania kolejnego ruchu, nie przewidział on wszystkiego i noga nie utrzymała się na ścianie, ześlizgnęła się, a w efekcie zakończyło się na naderwaniu mięśnia naramiennego.

- Jestem rozczarowany, że moja przygoda z programem zakończyła się na tym etapie. Kto wie, może gdyby nie ten błąd miałbym szansę wspiąć się na szczyt, ale teraz mogę tylko gdybać. Mam czas na przemyślenia i przygotowanie się do kolejnej edycji programu – dodaje Marcin Kołoszuk.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto