Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W latach 80. powstała pierwsza w Lesznie szkoła rodzenia. Zajęcia w Szkole Podstawowej nr 10 prowadziła Bożena Kozak [ZDJĘCIA]

Karolina Bodzińska
Karolina Bodzińska
arch prywatne Bożeny Kozak
Bożena Kozak, emerytowana położna z Leszna, w zawodzie przepracowała kilkadziesiąt lat i ma ogromne zasługi dla rozwoju położnictwa w Lesznie. To właśnie pani Bożena, osoba niezwykle skromna i empatyczna, prowadziła pierwszą w Lesznie szkołę rodzenia. Warto wiedzieć, że pierwsza, polska szkoła rodzenia, powstała w Łodzi w latach pięćdziesiątych, z inicjatywy profesora Włodzimierza Fijałkowskiego. To był wizjoner i zwolennik natury. Trzydzieści lat później pod skrzydła profesora Fijałkowskiego trafiła właśnie Bożena Kozak.

- W latach osiemdziesiątych Edmund Waszyński, ginekolog – położnik z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie, postanowił otworzyć taką szkolę w naszym mieście i wysłał mnie na kurs do profesora Fijałkowskiego. Na szkoleniu spędziłam miesiąc. Profesor Fijałkowski już wtedy był bardzo wiekowym człowiekiem. Niezwykle serdecznym. Pasjonowała go kobieca siła, natura, instynkt. Pamiętam, jak pokazywał nam slajdy z porodów w afrykańskich wioskach. Był pod wrażeniem zadań, którymi kobiety plemienne dzielą w takich chwilach i świadomości rodzącej. Powtarzał nam, że wystarczy, że kobieta wsłucha się w swoje ciało, a ono z dwutygodniowym wyprzedzeniem da jej znak, że poród się zbliża. U nas, w tamtym okresie, kobiety oddalały się od natury, nie rozumiały swoich ciał, nie słuchały instynktów - relacjonuje Bożena Kozak, emerytowana położna z Leszna.

Kursantka wróciła bogatsza o nową wiedzę, doświadczenie i świadomość jak ważny jest kontakt matki i dziecka tuż po porodzie. Już wtedy, coraz głośniej, mówiło się o konieczności wprowadzenia tzw. roomingów czyli miejsc w których mama i dziecko mogą przebywać razem po porodzie.

- Zaczęliśmy też dostrzegać jak ważna jest rola mężczyzn w całym procesie. Przestali być intruzami. Profesor Fijałkowski mówił nam, że zadaniem mężczyzny w trakcie porodu może być nie tylko wsparcie psychiczne dla żony. Można dać mu konkretne zadania np. mierzenie czasu jaki upływami pomiędzy skurczami i uprzedzanie małżonki o kolejnym skurczu. Niestety, musiało minąć jeszcze wiele lat zanim dopuszczono mężczyzn do porodów – ubolewa położna.

Leszczyńska szkoła rodzenia była bezpłatna i cieszyła się dużą popularnością. Zajęcia prowadzono w Szkole Podstawowej nr 10. Spotkania odbywały się dwa razy w tygodniu.

- Prowadziłam zajęcia teoretyczne i praktyczne. Moim zadaniem było przygotowanie rodziców do porodu, połogu i opieki nad noworodkiem. Dziś największą frajdę sprawiają przyszłym rodzicom zajęcia z kąpieli noworodka. W latach osiemdziesiątych było podobnie. Oczywiście zarówno wtedy, jak i dziś, w celach pokazowych używa się lalek – mówi pani Bożena.

W prowadzeniu zajęć położną wspierała koleżanka rehabilitantka, która ćwiczyła z paniami, uczyła kobiety m.in. rozluźnienia i napinana mięśni oraz prawidłowego oddychania, co zdecydowanie ułatwiało poród.

- Do szkoły zapraszałyśmy panie od siódmego miesiąca ciąży. Te, które wyraziły zainteresowanie, zachęcałyśmy do odwiedzania nas po porodzie i dzielenia się swoim doświadczeniem – wspomina B. Kozak.

Początkowo pani Bożena prowadziła zajęcia w fartuchu i pielęgniarskim czepku. Szybko jednak zauważyła, że atmosfera w szkole jest luźniejsza, gdy przychodzi w „cywilnym” ubraniu. Fartuch i czepek odłożyła więc do szafy.

- Niestety, nasza szkoła przetrwała tylko kilka lat – mówi.

Pod koniec lat osiemdziesiątych rozwinęło się położnictwo patronażowe. Pani Bożena zgłosiła się do patronażu na ochotnika.

- Era porodów, przynajmniej dla mnie, dobiegła końca. Dostałam zupełnie nowe zadania. Po porodzie odwiedzałam kobiety w domu, doglądałam też noworodki. Obsługiwałam duży teren, na szczęście w tamtych czasach do dyspozycji miałam karetkę, która woziła mnie do pacjentek mieszkających na wsiach – wspomina Bożena Kozak.

Szkoła rodzenia w Lesznie musiała poczekać na reaktywację kilka lat. W 1995 roku podjęła się tego zadania Justyna Długiewicz, która również ukończyła kurs dla instruktorów Szkół Rodzenia w Łodzi pod kierunkiem prof. Włodzimierza Fijałkowskiego i w tym samym roku otworzyła pierwszą prywatną szkołę rodzenia w Lesznie. Prowadzi ją do dnia dzisiejszego.

- Dlaczego warto pójść do szkoły rodzenia? Nabyta tam wiedza zmniejsza lęk przed porodem, kobiety są bardziej pewne siebie i potrafią panować nad swoim ciałem – przekonuje pani Bożena.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto