Kierowca jeepa, który w czwartek przed południem wjechał na lód był mocno zaskoczony tym, co się stało. - Nie planowałem wjazdu daleko. Tylko przy brzegu. Mam to auto od pół roku i chciałem po prostu sprawdzić jak zachowa się na lodzie – mówił chwilę po tym jak pod dwoma kołami jego terenówki zarwał się lód. Stało się to zaledwie 2 metry od linii brzegowej. Kawałek dalej dno żwirowni gwałtownie się obrywa i tam kierowca miałby duży problem.
Zawodowy kierowca, na co dzień prowadzący ciężarówki, zdołał po kilkunastu minutach wydostać swoje auto terenowe ze spękanego lodu. Policjanci nie wlepili mu tym razem mandatu, skończyło się na pouczeniu i spisaniu danych. Patrol codziennie odwiedza teren zbiornika, bo policjanci mają niepokojące sygnały o tym, że na lód wchodzą zarówno dzieci jak i dorośli. Często po zmroku.
- Nierzadko oświetlają sobie miejsce zabaw latarkami bądź smartfonami. Apelujemy o rozwagę. Stosunkowo od niedawna mamy do czynienia z temperaturą poniżej zera, są to lekkie mrozy, które nie czynią zamarzniętych akwenów bezpiecznymi do zabaw. Lód jest cienki i kruchy, łatwo dochodzi do pęknięć – mówi Daria Żmuda z leszczyńskiej policji.
Policja radzi, by pod żadnym pozorem nie wchodzić na lód samemu. - Jeśli zdecydujemy się na wejście na lód, niech w pobliżu znajduje się przynajmniej jedna osoba. Apel także do opiekunów aby przestrzegać dzieci o zagrożeniach, przypominając przy tym, aby na lód nie wchodziły bez opieki osoby dorosłej. Nie wchodźmy na lód po zmroku – dodaje Żmuda.
Zbiornik w Zaborowie to dawne wyrobisko. Jego dno jest bardzo zdradliwe, a wielu miejscach urwiska mają po kilkanaście metrów spadu. Akwen nie jest też w żaden sposób oświetlony.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?