18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Świerczyna: Sąd skazał mężczyznę, który niespełna dwa lata temu zastrzelił psa z wiatrówki

DAN
Daniel Andruszkiewicz
Nikt nie widział, jak Marian S. strzelał ze swojej wiatrówki do półtorarocznego kundelka. Jednak jego szwagier Leszek G. od początku procesu był przekonany, że to on jest winny. Pies skonał na jego rękach, a całe zajście obserwowała 10-letnia Kasia, właścicielka czworonoga. Sąd Rejonowy w Lesznie podczas rozpatrywania sprawy opierał się poszlakach, które w jego opinii były wystarczające, by skazać oskarżonego na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata.

Dyzio został zastrzelony 8 listopada 2010 roku w Świerczynie, to mała wieś w gminie Osieczna. Do incydentu doszło około godziny 14. Wtedy domownicy usłyszeli przeraźliwy skowyt zwierzęcia i wyjrzeli przez okna, by sprawdzić, co się stało. Pies biegł po podwórku ich krewniaka, wzdłuż płotu. Próbował się wydostać. Nie był w stanie przeskoczyć ogrodzenia i zawisł na płocie. Potem wyłamał sztachetę i wybiegł na ulicę. Leszek G. pobiegł za nim, a jego żona uspokajała roztrzęsioną tym zdarzeniem dziewczynkę.

Zobacz też: Kościan: Policja zatrzymała zabójcę trzech kociąt
– Pies leżał w kałuży krwi, na jego gardle wyczułem opuchniętą dziurę po śrucie. Jestem przekonany, że to Marian go zastrzelił, tak jak wcześniej nasze dwa koty. On z wiatrówek strzela do wszystkiego, co się rusza - zeznał przed sądem szwagier oskarżonego.

Marian S. nie przyznawał się do winy. Przekonywał, że oskarżenia przeciwko niemu były formułowane złośliwie. Miało chodzić o konflikt, który od lat różnił obie sąsiadujące ze sobą rodziny. Twierdził, że w chwili gdy strzelano do psa, był jak co dzień na spacerze nad jeziorem. Jednak zeznający w sprawie świadkowie, którzy mieli go widzieć, nie potrafili sobie przypomnieć, o której było to godzinie. Inni byli przekonani, że opuszczał gospodarstwo już po incydencie. Faktem jest jednak, że posiadał wiatrówkę. Czy tego dnia jej użył? Nikt nie widział momentu, w którym oddano strzał.

Sąd opierając się na poszlakach uznał go za winnego uzasadniając, że zebrany materiał dowodowy był wystarczający, by jednoznacznie wskazać sprawcę. Skazał Mariana S. na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, orzekł tysiąc złotych grzywny i tysiąc złotych nawiązki na rzecz leszczyńskiego schroniska, a także obarczył go kosztami postępowania w wysokości trzech tysięcy złotych. Choć wyrok nie jest prawomocny, to cieszy zarówno pokrzywdzoną rodzinę, jak i obrońców praw zwierząt.

- Do niedawna, nawet najbardziej wyszukane tortury wykonywane na zwierzętach, były karane co najwyżej grzywną w wysokości 500 złotych. Teraz sędziowie są coraz bardziej bezwzględni i surowi. Nareszcie - mówi Małgorzata Wityńska-Chudy z Komitetu Zwierzęcego SOS w Lesznie.

Dołącz do nas na Facebooku

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto