Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zaborowo: Remont ulicy koszmarem mieszkańców

Daniel Andruszkiewicz
Kierowcy szukający skrótów błądzą po osiedlach do tego stopnia, że jeżdżą nawet po drogach pieszo-rowerowych
Kierowcy szukający skrótów błądzą po osiedlach do tego stopnia, że jeżdżą nawet po drogach pieszo-rowerowych FOT. DANIEL ANDRUSZKIEWICZ
Wszechobecny pył, hałas, kursujące pod oknami domów samochody, awantury rozdrażnionych kierowców i strach o własne bezpieczeństwo – tak oczami mieszkańców Zaborowa wygląda remont ulicy 1 Maja.

Nieoficjalny skrót, który miał służyć przede wszystkim miejscowym, stał się głównym połączeniem tej dzielnicy z centrum miasta. Na nic zdaje się wygradzanie działek czy blokowanie przejazdu taśmami, bo straż miejska konsekwentnie usuwa te przeszkody. Do Zaborowa nie chcą za to jeździć firmy transportowe, dlatego że na drogach dojazdowych ustawiono znaki informujące o ograniczeniach tonażowych. Miało to skutecznie wyprowadzić ruch tranzytowy na krajową piątkę, a spowodowało przestój na wielu budowach, bo nikt nie chce dostarczać na nie materiałów.

Zobacz także: Remont drogi w Zaborowie. Mieszkańcy szukają objazdów

W Zaborowie ludzie nie mają pretensji o to, że remontowana jest droga wojewódzka numer 323. To główna arteria komunikacyjna łącząca dzielnicę z centrum, która stanowi jednocześnie drogę wyjazdową w kierunku Góry. Na jej przebudowę czekali od kilkunastu lat. Mieszkańcy są jednak oburzeni tym, w jaki sposób urzędnicy przygotowali tę inwestycję.

– Nie było żadnych znaków, nie poinformowano kierowców którędy mogą jeździć. Auta były wszędzie, a za nimi gęste tumany pyłu unoszące się z piaszczystych uliczek. Wjeżdżali na nasze osiedle, krążyli i zrobili sobie skrót z drogi, która według planów zagospodarowania przestrzennego jest szlakiem pieszo- -rowerowym – wspomina Wioletta Wiśniewska, jedna z mieszkanek ulicy Źródlanej. – Po naszych telefonicznych interwencjach i wysłaniu petycji zaczęły jeździć polewaczki, pojawiły się też znaki o ślepych ulicach. To trochę poprawiło sytuację.

Kiedy 9 maja rozpoczęły się prace na ulicy 1 Maja i zamknięto przejazd kolejowy, dzielnica została praktycznie odcięta. Na spotkaniu z władzami mieszkańcy usłyszeli od Rafała Bukowskiego, kierownika Miejskiego Zarządu Dróg i Inwestycji, że objazd mógł być wyznaczony wyłącznie przez Henrykowo, bo tamtędy wiedzie najkrótsza utwardzona droga. To 13,5 kilometra w jedną stronę. By uspokoić emocje zebranych, Bukowski dodał, że są jeszcze drogi gruntowe, z których korzystać nikt nie może mieszkańcom zabronić.

– Pomimo tego, że nie jest to oficjalny objazd, miasto wspólnie z wykonawcą utrzymuje go w dobrym stanie, aby minimalizować utrudnienia – zapewnia kierownik Bukowski.

Po niespełna dwóch tygodniach od rozpoczęcia robót można stwierdzić, że przez Henrykowo nie jeździ prawie nikt. Kierowcy z ulicy 1 Maja skręcają w ulicę Henrykowską, jadą dalej Złotniczą przy żwirowni i wyjeżdżają na drogę wojewódzką już za placem budowy.

– Wiele lat temu można było to przewidzieć i na przykład utwardzić korą asfaltową ulicę Henrykowską. Problem byłby rozwiązany. Urzędnicy powtarzają, że jakoś to będzie. Że trzeba wytrzymać. Chodzi właśnie o to „jakoś”, bo my tu przecież żyjemy. Mamy wrażenie, że władze zupełnie nas zignorowały – dodaje inny z mieszkańców osiedla.

Teraz ulica Henrykowska jest polewana wodą trzy, cztery razy dziennie. Jeżdżą po niej także wyrównywarki, które niwelują koleiny. Na osiedlach nie pojawiają się za to ciężarówki, bo drogowcy zadbali o to, by zarówno na ulicy Henrykowskiej, jak i na objeździe przez Henrykowo znalazły się znaki zakazujące wjazdu pojazdom o masie przekraczającej 3,5 tony.

– Wielu ludzi dopiero buduje tu swoje domy. Roboty stoją, bo firmy transportowe nie chcą dowozić materiałów budowlanych. Tłumaczą, że policjanci z dużą determinacją egzekwują przestrzeganie przepisów. Nikt się jeszcze nie zdecydował, ale pewnie będą wnioski o odszkodowania, bo każdy wydawał sporo pieniędzy na elewacje domów, a większość nadaje się już do odnowienia – mówi Rafał Krauze.

Mieszkańcy zamierzają wysłać kolejną petycję do urzędu, licząc na to, że mimo wszystko wywalczą sobie w ten sposób utwardzenie ulicy Henrykowskiej i jej oświetlenie. Obawiają się, że po zakończeniu remontu drogi wojewódzkiej i zlikwidowaniu „dzikiego” objazdu, ulica dojazdowa do ich osiedli nie będzie się już nadawała do użytku. Największe utrudnienia mają trwać jeszcze miesiąc, najdalej półtora. Wtedy otwarty zostanie przejazd kolejowy na ulicy 1 Maja, a ruch tą drogą ma się odbywać wahadłowo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto