W 2020 roku, krótko przed przejściem na emeryturę, postanowił kupić sobie nietuzinkowe auto.
- Marzyłem o angielskiej taksówce i początkowo planowałem kupić ją w UK. Na szczęście kolega, który pomagał mi w tym zakupie podpowiedział prostsze rozwiązanie. Okazało się, że przedstawicielstwo producenta, na Unię Europejską, jest w Berlinie i sprzedają auta już przerobione pod wymagania unijne. Tym samym, w mojej angielskiej taksówce, mam kierownicę z lewej strony – tłumaczy Leszek Talaga.
Samochód marki LEVC zamówił w lipcu 2020 roku i wprost z Berlina odebrał na początku listopada. Londyńska taksówka okazała się spełnieniem marzeń.
- Podróż z Berlina była fantastyczna. Zafascynowała mnie cisza w samochodzie – mówi pan Leszek.
Po zarejestrowaniu pojazdu otrzymał tzw. miękki dowód, jednak na twardy dowód musiał czekać aż trzy miesiące.
- To było pierwsze takie auto w Polsce i konieczne było zrobienie dla niego katalogu. Jednym słowem przecierałem rejestracyjne szlaki – uśmiecha się pan Leszek.
Aktualnie nie jest to już jedyna londyńska taksówka na polskich ulicach.
- Jest ich kilka. Zresztą producent ma już przedstawicielstwo w Polsce – dodaje leszczyniak.
Wnętrze taksówki jest przestronne, a pasażerów oddziela od kierowcy szyba. Do auta oprócz kierującego zmieści się sześć osób. Ale obok kierowcy nikt nie usiądzie, bo nie ma tam fotela.
- Miejsce obok kierowcy przeznaczone jest na bagaż – wyjaśnia pan Leszek.
Co ważne londyńską taksówką z dużą swobodą i pełni komfortowo mogą podróżować osoby na wózkach inwalidzkich. Bez konieczności wysiadania z wózka! To zasługa przestrzeni i specjalnej, wysuwanej platformy.
- A cena zwyczajowa. Za transport osób na wózkach inwalidzkich nie pobieram żadnych dodatkowych opłat – podkreśla pan Leszek.
Bez problemu przewozi też domowe zwierzaki.
Ale nie tylko dizajn i komfort mają znaczenie dla pana Talagi.
- Dla mnie istotny jest fakt, że jest to pojazd hybrydowy. Oprócz 1,5 litrowego silnika spalinowego, jest także możliwość ładowania z gniazdka. Prąd, dzięki panelom fotowoltaicznym, mam własny. To spora oszczędność. W mieście praktycznie wcale nie korzystam z silnika spalinowego. Wszystkim, którzy mają możliwość ładowania auta w domu, szczerze polecam takie rozwiązanie – podkreśla L. Talaga.
Reakcje mieszkańców Leszna, na widok angielskiej taksówki, od początku były i nadal są niezwykle sympatyczne.
- Na ulicy ludzie się do mnie uśmiechają. A reakcje klientów? Bardzo skrajne. Młodsi są zachwyceni i często pytają o parametry techniczne. Natomiast starsze osoby czasami się wahają, boją się wsiąść i pytają, czy zapłacą drożej skoro samochód taki duży. Ze spokojem zapewniam, że cennik mam standardowy, taki sam jak wszyscy koledzy, którzy stoją na Placu Metziga – śmieje się leszczyniak.
Natomiast koledzy po fachu od początku zasypywali pana Leszka pytaniami, kiedy i czy auto mu się zwróci.
- Nie patrzę na to w taki sposób. Jestem emerytem i najbardziej zależy mi na wygodzie. O takim komfortowym aucie marzyłem i takie mam! Swoje życie zawodowe rozpocząłem na taksówce osobowej i na niej je zakończę. Oczywiście na tamten świat jeszcze się nie wybieram. Zamierzam szczęśliwie i długo żyć. A jeśli auto mnie nie zawiedzie zostanie ze mną do końca moich dni – kończy L. Talaga.
Przy tej okazji warto wspomnieć, że pan Talaga od lat wspiera stowarzyszenie Echo, a w tym roku jego pojazd przyczynił się do propagowania wśród dzieci akcji dotyczącej niemarnowania żywności.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?