Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leszno: Powodem wypadku był błąd pilota

Daniel Andruszkiewicz, Karolina Sternal
Przez kilka godzin policjanci pod nadzorem prokuratora zabezpieczali na miejscu wypadku dowody do wyjaśnienia sprawy
Przez kilka godzin policjanci pod nadzorem prokuratora zabezpieczali na miejscu wypadku dowody do wyjaśnienia sprawy FOT. DANIEL ANDRUSZKIEWICZ
Powodem wypadku, do którego doszło w maju tego roku na lotnisku w Lesznie, był błąd pilota. Prokuratura zapowiada umorzenie śledztwa.

To był błąd pilota, a śledztwo zostanie umorzone – zapowiada prokuratura. Zanim jednak do tego dojdzie, swój raport na temat śmiertelnego wypadku, do którego doszło w tym roku w maju na lotnisku w Lesznie, przygotuje Państwowa Komisja Badań Wypadków Lotniczych. Kiedy dokument będzie gotowy, w tej chwili jeszcze nie wiadomo.

Zobacz także: Żużel: Leigh Adams czeka na Wasze wsparcie!

Do tragedii doszło w sobotę 7 maja tuż po godzinie 14. Sławomir S., 32-letni lotniarz z Nowego Miasta nad Wartą, startował z płyty lotniska w Lesznie. Podobnie jak w przypadku szybowców, także lotnie wzbijają się w powietrze za pomocą wyciągarki. Podczas startów pilot i operator kontaktują się radiowo i obowiązują ich określone procedury. Sławomir S. posiadał uprawnienia i był dobrym pilotem. Świadczy o tym chociażby jego zwycięstwo w ubiegłorocznej edycji pucharu lotnie.pl. Podczas startu w Lesznie doszło do wypadku. Lotniarz spadł na ziemię z wysokości około 10–15 metrów. Próbowali go reanimować inni piloci, którzy tego dnia byli na płycie lotniska oraz ratownicy medyczni z wezwanej karetki. Bezskutecznie. Przybyła na miejsce policja zabezpieczyła wyciągarkę oraz lotnię.

Pierwsze relacje zaraz po wypadku jako przyczynę tragedii podawały awarię wyciągarki, w której miała pęknąć jedna z linek. Jednak kilkoro świadków, którzy widzieli moment startu, już wtedy twierdziło, że błąd popełnił pilot. Mówili, że Sławomir S. doprowadził do tak zwanego przeciągnięcia. To sytuacja, w której lotnia zostaje wprowadzona na zbyt duży kąt natarcia. Nie wytwarza wtedy siły nośnej i spada jak kamień. Pilot może próbować ratunku, ale praktycznie nie ma szans, kiedy znajduje się zbyt nisko.

Taką ocenę potwierdza stanowisko prokuratury, która właśnie zakończyła postępowanie w tej sprawie i zapowiada jej umorzenie.
– Dysponujemy opinią biegłego, który stwierdził, że sprzęt lotniarza był sprawny. Sprawdzana była także wyciągarka – informuje Jerzy Maćkowiak, prokurator rejonowy w Lesznie. – Przyczyną tragedii był nieszczęśliwy wypadek spowodowany błędem pilota. Wykluczyliśmy inne czynniki. Postępowanie zostanie ostatecznie umorzone, kiedy dotrze do nas raport cywilnej komisji, która prowadzi w tej sprawie niezależne śledztwo.

Chodzi o Państwową Komisję Badania Wypadków Lotniczych, która w takich sytuacjach jeszcze dogłębniej analizuje przebieg zdarzenia i jego przyczyny.
– Badania związane z tą sprawą są nadal w toku – wyjaśnia Tomasz Kuchciński z PKBWL. – Do tej pory został wydany raport wstępny, który zawiera jedynie dane faktologiczne. Czekamy na opracowania i ekspertyzy, które zostały zlecone. Trudno mi określić, kiedy będzie gotowy pełny raport. Wszystko zależy od ilości zadań, którymi będziemy się zajmować.

Śmierć Sławomira S. to drugi taki przypadek na leszczyńskim lotnisku. Do pierwszego doszło w 1998 roku, wtedy też zginął doświadczony lotniarz.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto