Zobacz też: Sąd skazał radnego PiS Andrzeja B.
Samorządowiec nie pojawił się na rozprawie.Przysłał za to zwolnienie lekarskie i wyjaśnienie, że jest obłożnie chory. Nie wyjaśnił jednak, na czym dokładnie polegają jego dolegliwości. Schorzenia są ponoć sprawą intymną i nie chciał upubliczniać szczegółów.
Zobacz też: Leszno: Radny Prawa i Sprawiedliwości oskarżony o jazdę rowerem pod wpływem alkoholu
- Zaświadczenie wystawił lekarz specjalista, a nie lekarz sądowy. Ponadto wystawiono je w dniu 14 listopada i nie stwierdza ono stanu zdrowia oskarżonego w dniu dzisiejszym - uzasadniał decyzję o prowadzeniu rozprawy pod nieobecność Andrzeja B. sędzia Sądu Rejonowego w Lesznie Dominik Szufnarowski.
Radny jest oskarżony o to, że 26 marca krótko przed godziną 22 jechał nieoświetlonym rowerem po ulicy 55 Pułku Piechoty. Patrolujący miasto policjanci zatrzymali go kiedy wyjeżdżał z osiedla na wysokości klubu ,,Trojka". To była rutynowa kontrola.
- Rowerzysta jechał po drodze publicznej bez świateł. Kiedy zobaczył radiowóz wjechał na chodnik i zeskoczył z roweru. Zamierzaliśmy go pouczyć, ale podczas kontroli wyczuliśmy z jego ust silną woń alkoholu - mówił jeden z wezwanych na świadków policjantów.
Z odczytanych przez sąd zeznań Andrzeja B. wynika, że nie chciał zdradzić policjantom skąd jechał i gdzie był tego wieczoru. Wracał najprawdopodobniej do domu. Mieszka bowiem w okolicach stadionu im. Alfreda Smoczyka. Badanie alkomatem wykazało, że był pod wpływem alkoholu. Po przewiezieniu na komendę wykonano kolejne badania na bardziej precyzyjnych urządzeniach, które wykazały, że miał w organizmie blisko 1,3 promila alkoholu. Jego wyjaśnienia były bardzo lakoniczne.
- Początkowo miał zaburzoną mowę, ale potem odnosił się do nas elegancko, acz lekceważąco. Mówił, że zajmujemy się pierdołami, a nie poważnymi przestępstwami. Na większość pytań odpowiadał, że to jego prywatna sprawa - dodaje funkcjonariusz.
Andrzej B. został już w połowie roku skazany wyrokiem nakazowym za jazdę pod wpływem alkoholu na grzywnę oraz zakaz prowadzenia pojazdów. Złożył od niego zażalenie, konsekwencją czego jest toczący się obecnie proces. Radny nie przyznaje się do winy i utrzymuje, że jedynie pchał rower. W świetle prawa jednak także to jest przestępstwem.
O jego winie zdecyduje sąd. Jeśli w tej sprawie zapadnie prawomocny wyrok, to samorządowiec pożegna się z mandatem. Do tej pory koledzy z jego klubu nie wyciągnęli wobec niego jakichkolwiek konsekwencji, gdyż czekają właśnie na rozstrzygnięcie procesu. O postępowaniu dyscyplinarnym także nie może być mowy, bo Andrzej B. nie jest członkiem partii. Jedynie kandydował z listy wyborczej Prawa i Sprawiedliwości. Kolejna rozprawa odbędzie się za miesiąc.
Dołącz do nas na Facebooku
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?