Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leszno: 1,5 roku więzienia dla strażnika

Daniel Andruszkiewicz
Przemysław W. nie przyznaje się do winy. Przed sądem wyjaśniał, że interwencja należała do jego obowiązków
Przemysław W. nie przyznaje się do winy. Przed sądem wyjaśniał, że interwencja należała do jego obowiązków fot. DANIEL ANDRUSZKIEWICZ
Strażnik miejski z Leszna może zostać skazany na półtora roku więzienia za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu rowerzysty, którego próbował zatrzymać na deptaku.

Na podstawie zeznań świadków prokuratura zarzuca mu, że zrobił to umyślnie. Poszkodowany mężczyzna uderzył głową w ścianę kamienicy, bezpowrotnie częściowo stracił wzrok i węch. Funkcjonariusz nie przyznaje się do winy i tłumaczy, że jedynie wypełniał obowiązki.

Po kilku miesiącach rozpraw i przesłuchań w Sądzie Rejonowym w Lesznie zakończył się proces funkcjonariusza straży miejskiej Przemysława W., który jest oskarżony o doprowadzenie do wypadku rowerzysty na starówce. Choć proces dobiegł końca, to wyrok zapadnie dopiero za tydzień.

– Sąd będzie miał bardzo trudne zadanie, by orzec o winie lub uniewinnić oskarżonego. Wielu świadków widziało to zdarzenie inaczej, z innych perspektyw i trudno znaleźć obiektywną prawdę – mówi pełnomocnik pokrzywdzonego adwokat Zbigniew Grondal.

Do wypadku doszło pod koniec stycznia tego roku. Poszkodowany Bartosz Ż. jechał deptakiem w kierunku dworca kolejowego, przejechał przez dwa przejścia dla pieszych na Al. Krasińskiego, a potem kontynuował jazdę chodnikiem. Na wysokości budynku poczty zauważył go Przemysław W. Co się stało potem? Tu wyjaśnienia świadków są już bardzo rozbieżne.

W procesie zeznawało kilkanaście osób. Część była przekonana, że strażnik nic nie mówił, nie krzyczał, tylko przebiegł przez drogę i z całym impetem pchnął rowerzystę na mur. Inni twierdzili, że mundurowy wołał do niego, by się zatrzymał. Kiedy młody mężczyzna nie zareagował i przyspieszył, strażnik gonił go i próbował złapać za plecak. Miało to doprowadzić do zachwiania równowagi rowerzysty i jego upadku. Jeszcze inni zapamiętali zdarzenie inaczej. Utrzymywali, że funkcjonariusz wybiegł przed poszkodowanego z wystawioną ręką, a ten chcąc go ominąć runął na ziemię. Jakkolwiek było, na podstawie tych zeznań sąd będzie musiał wydać wyrok.

Prokuratura nie miała wątpliwości, że popchnięcie rowerzysty nie było przypadkowe. Jedyną okolicznością łagodzącą był fakt, że funkcjonariusz nie był wcześniej karany. Dlatego też proponowany przez nią wymiar kary to półtora roku więzienia w zawieszeniu na czteroletni okres próby, dwuletni zakaz wykonywania zawodu strażnika, zasądzenie 1,5 tys. zł grzywny oraz nawiązki na rzecz Bartosza Ż. w wysokości 20 tys. zł. Broniąca Przemysława W. mecenas domagała się uniewinnienia. W jej ocenie na ulicy Słowiańskiej doszło do nieszczęśliwego wypadku. Uważa, że nie można skazać za to mundurowego, który jedynie reagował na wykroczenie i wypełniał swoje obowiązki. Wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony 14 grudnia.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Leszno: 1,5 roku więzienia dla strażnika - Leszno Nasze Miasto

Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto