Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leszno. Trochę spóźniona walentynkowa kąpiel. Nadrobili gorącą atmosferą

Karolina Bodzińska
Karolina Bodzińska
arch klub morsów Yeti w Lesznie
W nieco spóźnionym terminie, ale za to w fantastycznej atmosferze, celebrowały leszczyńskie morsy Yeti dzień świętego Walentego. W zeszłym tygodniu wielu klubowiczów uczestniczyło w zlocie morsów w Mielnie, dlatego walentynkowa kąpiel w Osiecznej odbyła się dopiero wczoraj tj. 20 lutego. Okazuje się, że wśród leszczyńskich morsów jest wielu zakochanych. Kąpią się pary, narzeczeni oraz małżeństwa z wieloletnim stażem.

Sam prezes klubu morsów Yeti w Lesznie, czyli Przemysław Kozanecki, daje tu dobry przykład, bo rozkochał w morsowaniu swoją małżonkę Irenę.
- Namawiałem żonę przez dziesięć lat – wyznaje Przemysław Kozanecki.
W końcu się udało i pani Irena z powodzeniem morsuje od dwóch lat.
- Cieszę się na każde spotkanie, każde wejście do wody i rozmowy – mówi Irena Kozanecka.
W klubie jest sporo par.
- Są tacy, którzy od początku kąpią się razem i tacy, którzy zaczynali osobno, a połączyła ich wspólna pasja – uśmiecha się prezes.
Magdalena Rajda przyznaje, że kiedy zaczynała swoją przygodę była to aktywność głównie dla singli.
- Za mojej kadencji pierwszą parą byli Sylwia i Maciej. Maciej przyjechał najpierw w towarzystwie kolegi, a tydzień później zjawiła się Sylwia. Stwierdziła, że chłop sam nie będzie nigdzie jeździć i odważyła się wejść z nim do wody. I tak morsują wspólnie już sześć lat – uśmiecha się Magdalena Rajda.
I podkreśla, że w ostatnich latach do leszczyńskiego klubu dołączyło wiele par, bo zazwyczaj zaczyna jedno z partnerów i bardzo szybko wciąga swoją drugą połowę.
- Niektórzy oczywiście nie dają się przekonać, ale za to wiernie towarzyszą na pomoście. Co nie znaczy, że tam zostaną. Irenka jest tego przykładem. Dała się namówić po 10 latach i stała się morsem na 1000 procent wnosząc do naszej grupy wiele energii i radości – dodaje M. Rajda.
Magdalena Zimniak na placu boju jest od dziewięciu lat, a od trzech dzielnie towarzyszy jej Jacek Łoś. Z kolei Agnieszka Płatek morsuje z Pawłem Kozłowskim już drugi rok. Pomysł na wspólne morsowanie wyszedł od Agnieszki.
- Bez okrzyków się nie obyło! - śmieje się Agnieszka. - Pamiętam, że szybko wyszliśmy z wody.
Ale kąpiel powtórzyli, a po dwóch zapisali się do klubu Yeti.
- I tak jesteśmy z super ekipą. Wspólnie kąpiele dają nam dużo radości i poznaliśmy wiele pozytywnie zakręconych osób – dodaje Agnieszka.
Oczywiście tym, którzy mają wyjątkowo ciepłolubnych partnerów, na wspólną kąpiel pozostaje czekać …..do lata.
- Z żoną morsujemy odkąd się znamy czyli 21 lat. Najczęściej w lipcu i sierpniu, choć i wówczas woda często jest dla niej za zimna – śmieje się Roman.
Ale prawda jest taka, że morsowanie szczególnie zaleca się właśnie tym ciepłolubnym, którym zawsze i wszędzie jest zimno. Takim, którzy nawet latem śpią w ciepłych skarpetach. Bo bez wątpienia zimne kąpiele hartują i dzięki nim w chłodne dni nie będzie odczuwać się dyskomfortu.
- Też taka byłam. Wejście do wody, nawet latem, było dla mnie wielkim problemem. Ale kiedy w domu zaczęłam chodzić w kurtce, bo przy temperaturze 25 st. C. było mi zimno uznałam, że coś z tym trzeba zrobić. Znajomi zalecili morsowanie i faktycznie pomogło. Bo teraz jest mi gorąco. A mąż się do mnie przyłączył – relacjonuje Julia Skrzypczak.
To samo podkreśla Tanya Konarkowska, która od listopada 2019 roku morsuje wspólnie z Darkiem.
- Jesteśmy typami totalnie śródziemnomorskimi – śmieje się Tanya – Ale od listopada 2019 morsujemy codziennie i za to właśnie kochamy zimę!

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto